„Dziennik Gazeta Prawna” podjął temat, aby go zbadać, poprzez cykl artykułów Wkurzeni.pl.
Nie jest dobrze – taka myśl przychodzi do głowy, kiedy o tym wszystkim chcesz pomyśleć na spokojnie. Wkurzenie nie pojawiło się wczoraj. To bardziej proces trwający od ćwierć wieku. W sumie, bardziej chodziło na początku o swego rodzaju motywację do tego, aby chciało się chcieć, lecz z wrodzoną nam negacją nie ma żartów. I tak zamiast ruszyć z impetem do przodu, czekamy na nie wiadomo co, nurzając się w defetyzmie. Tak bardzo chcemy osiągać sukcesy, że nie mamy dobrego planu jak to zrobić. Interesuje nas wyłącznie cel finalny, w międzyczasie zdajemy się na improwizację. W dodatku wizja dobrobytu i szczęścia wszelakiego jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki, godzinę lub dwie lotu samolotem. To duża pokusa, można pójść na skróty i zaoszczędzić czas. Taka dostępność marzeń podcina skrzydła, tym bardziej, że jakoś tu na miejscu nie widać żadnego wsparcia dla naszych pomysłów. Ale nie patrzysz na bariery i ruszasz, aby zdobyć świat. W ogłoszeniach prasowych z ofertami pracy opisano co musisz wiedzieć i umieć, jeśli chcesz wejść jeden stopień wyżej. Nie pozostaje zbyt wiele do wyboru, trzeba znaleźć uczelnię i ją skończyć. Uważaj, by nie wybrać przypadkiem filologii polskiej, swoją pasję zostaw w domu. Tu nie chodzi o to, co lubisz, lecz o to, co umiesz. A więc jesteś już w wielkim mieście, tak innym od sielankowej i spokojnej perspektywy domu rodzinnego. Spotyka cię niespodzianka – nie jesteś sam, podobnego wyboru dokonało już wielu, raczej zbyt wielu, jak na twoją cierpliwość. A może jednak dołączyć do wielkiej korporacji? Na początku może nie być łatwo, tu jesteś na chwilę lub jeśli ci się powiedzie zaczniesz się wspinać wyżej. Lecz nawet jeśli wszystko – zdawać by się mogło – układa się po twojej myśli, coś podpowiada, ze to jednak nie to, o czym myślałeś przyjeżdżając do wielkiego miasta. Ile można wynajmować pokój? No dobrze, a teraz przyszedł
czas na dorosłość i stateczność, czyli mowa o kredycie hipotecznym. Ale czy gotów jesteś na związek na trzydzieści lat? Czas na skrót, o którym była mowa wcześniej. Na początku plan zakłada krótszy bądź dłuższy wyjazd, aby podreperować budżet i zobaczyć naprawdę wielki świat. Ponoć apetyt rośnie w miarę jedzenia. A jeśli masz już trochę grosza oraz małą stabilizację, trzeba zastanowić się nad powodem do powrotu. Tak, powodów nie ma zbyt wiele, niewielu ludzi lubi robić samemu sobie pod górkę. Bardziej wkurzeni już wyjechali, pozostali się pakują. Było ich wielu, ale i tak większość pozostała na miejscu. Wygląda na to, że lubią się wkurzać. Oczekują wręcz wsparcia w swojej złości. Nic im nie wychodzi, a właściwie, to nie wypada już mówić, że coś się komuś udało. Taki standard obowiązuje i należy się z tym liczyć bardzo poważnie. Nawet nazwano zjawisko, zwie się ono hejtowanie i stale robi karierę. Najlepiej jest przypieprzyć komuś i być przy tym anonimowym. Mała rzecz, a cieszy. Wkurzeni to idealni wyborcy. Wystarczy wskazać im tylko sprawców swoje niedoli, a będą wierni i zwarci przy kolejnych wyborach. Nic tak nie łączy jak wspólne podejście do priorytetów. W wyborczych programach, poza wskazaniem winnych, można także znaleźć wytyczne o tym, jak i co myśleć. Nienawiść w ten sposób może się wylać poza granice naszego państwa. Niech inni także wiedzą co potrafimy i jacy jesteśmy, na co nas stać. Pójdźmy jeszcze raz na skróty, jeśli nic mi się nie udało, to pewnie winni są ci, którzy rządzą, zmieńmy rządzących, a na pewno będzie lepiej. Zawiera się w tym myślenie życzeniowe w pełnej postaci. Obecnie rządzący próbują coś udowadniać, podają jakieś dalekie wskaźniki, a krzywa na ich wykresach znacznie wzrasta, wszędzie jest lepiej. Może wszędzie to zawsze nie tam, gdzie ty mieszkasz i pracujesz? Kolejna dobra wiadomość – spada bezrobocie. Nie może być inaczej, skoro znaczna część osób w wieku produkcyjnym już wyjechała za granicę. Może częścią odpowiedzi na pytania gnębiące wkurzonych będzie pojęcie uczciwości wobec samego siebie. Taka uczciwość zakłada realną ocenę samego siebie oraz swych dokonań. Trudno być sędzią dla samego siebie, ale nie można również traktować swoich celów bezkrytycznie. Traktowanie własnej osoby jako zdeklarowanego nieudacznika jest na dłuższą metę męczące. Rozpatrywanie do znużenia niespełnionych marzeń, niezrealizowanych pomysłów i zaniechanych działań wchodzi do planu każdego dnia. Trudno jest nam wykrzesać z siebie nieco optymizmu, to u nas niepopularne. Determinację, z jaką się kreujemy w swoim mniemaniu najlepiej jak potrafimy, proponuję skierować na realizację tych pomysłów, które przyszły nam dzisiaj do głowy.
Zbigniew Wolski„Dziennik Gazeta Prawna” podjął temat, aby go zbadać, poprzez cykl artykułów Wkurzeni.pl.
czas na dorosłość i stateczność, czyli mowa o kredycie hipotecznym. Ale czy gotów jesteś na związek na trzydzieści lat? Czas na skrót, o którym była mowa wcześniej. Na początku plan zakłada krótszy bądź dłuższy wyjazd, aby podreperować budżet i zobaczyć naprawdę wielki świat. Ponoć apetyt rośnie w miarę jedzenia. A jeśli masz już trochę grosza oraz małą stabilizację, trzeba zastanowić się nad powodem do powrotu. Tak, powodów nie ma zbyt wiele, niewielu ludzi lubi robić samemu sobie pod górkę. Bardziej wkurzeni już wyjechali, pozostali się pakują. Było ich wielu, ale i tak większość pozostała na miejscu. Wygląda na to, że lubią się wkurzać. Oczekują wręcz wsparcia w swojej złości. Nic im nie wychodzi, a właściwie, to nie wypada już mówić, że coś się komuś udało. Taki standard obowiązuje i należy się z tym liczyć bardzo poważnie. Nawet nazwano zjawisko, zwie się ono hejtowanie i stale robi karierę. Najlepiej jest przypieprzyć komuś i być przy tym anonimowym. Mała rzecz, a cieszy. Wkurzeni to idealni wyborcy. Wystarczy wskazać im tylko sprawców swoje niedoli, a będą wierni i zwarci przy kolejnych wyborach. Nic tak nie łączy jak wspólne podejście do priorytetów. W wyborczych programach, poza wskazaniem winnych, można także znaleźć wytyczne o tym, jak i co myśleć. Nienawiść w ten sposób może się wylać poza granice naszego państwa. Niech inni także wiedzą co potrafimy i jacy jesteśmy, na co nas stać. Pójdźmy jeszcze raz na skróty, jeśli nic mi się nie udało, to pewnie winni są ci, którzy rządzą, zmieńmy rządzących, a na pewno będzie lepiej. Zawiera się w tym myślenie życzeniowe w pełnej postaci. Obecnie rządzący próbują coś udowadniać, podają jakieś dalekie wskaźniki, a krzywa na ich wykresach znacznie wzrasta, wszędzie jest lepiej. Może wszędzie to zawsze nie tam, gdzie ty mieszkasz i pracujesz? Kolejna dobra wiadomość – spada bezrobocie. Nie może być inaczej, skoro znaczna część osób w wieku produkcyjnym już wyjechała za granicę. Może częścią odpowiedzi na pytania gnębiące wkurzonych będzie pojęcie uczciwości wobec samego siebie. Taka uczciwość zakłada realną ocenę samego siebie oraz swych dokonań. Trudno być sędzią dla samego siebie, ale nie można również traktować swoich celów bezkrytycznie. Traktowanie własnej osoby jako zdeklarowanego nieudacznika jest na dłuższą metę męczące. Rozpatrywanie do znużenia niespełnionych marzeń, niezrealizowanych pomysłów i zaniechanych działań wchodzi do planu każdego dnia. Trudno jest nam wykrzesać z siebie nieco optymizmu, to u nas niepopularne. Determinację, z jaką się kreujemy w swoim mniemaniu najlepiej jak potrafimy, proponuję skierować na realizację tych pomysłów, które przyszły nam dzisiaj do głowy.
Zbigniew Wolski„Dziennik Gazeta Prawna” podjął temat, aby go zbadać, poprzez cykl artykułów Wkurzeni.pl.
Nie jest dobrze – taka myśl przychodzi do głowy, kiedy o tym wszystkim chcesz pomyśleć na spokojnie. Wkurzenie nie pojawiło się wczoraj. To bardziej proces trwający od ćwierć wieku. W sumie, bardziej chodziło na początku o swego rodzaju motywację do tego, aby chciało się chcieć, lecz z wrodzoną nam negacją nie ma żartów. I tak zamiast ruszyć z impetem do przodu, czekamy na nie wiadomo co, nurzając się w defetyzmie. Tak bardzo chcemy osiągać sukcesy, że nie mamy dobrego planu jak to zrobić. Interesuje nas wyłącznie cel finalny, w międzyczasie zdajemy się na improwizację. W dodatku wizja dobrobytu i szczęścia wszelakiego jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki, godzinę lub dwie lotu samolotem. To duża pokusa, można pójść na skróty i zaoszczędzić czas. Taka dostępność marzeń podcina skrzydła, tym bardziej, że jakoś tu na miejscu nie widać żadnego wsparcia dla naszych pomysłów. Ale nie patrzysz na bariery i ruszasz, aby zdobyć świat. W ogłoszeniach prasowych z ofertami pracy opisano co musisz wiedzieć i umieć, jeśli chcesz wejść jeden stopień wyżej. Nie pozostaje zbyt wiele do wyboru, trzeba znaleźć uczelnię i ją skończyć. Uważaj, by nie wybrać przypadkiem filologii polskiej, swoją pasję zostaw w domu. Tu nie chodzi o to, co lubisz, lecz o to, co umiesz. A więc jesteś już w wielkim mieście, tak innym od sielankowej i spokojnej perspektywy domu rodzinnego. Spotyka cię niespodzianka – nie jesteś sam, podobnego wyboru dokonało już wielu, raczej zbyt wielu, jak na twoją cierpliwość. A może jednak dołączyć do wielkiej korporacji? Na początku może nie być łatwo, tu jesteś na chwilę lub jeśli ci się powiedzie zaczniesz się wspinać wyżej. Lecz nawet jeśli wszystko – zdawać by się mogło – układa się po twojej myśli, coś podpowiada, ze to jednak nie to, o czym myślałeś przyjeżdżając do wielkiego miasta. Ile można wynajmować pokój? No dobrze, a teraz przyszedł
czas na dorosłość i stateczność, czyli mowa o kredycie hipotecznym. Ale czy gotów jesteś na związek na trzydzieści lat? Czas na skrót, o którym była mowa wcześniej. Na początku plan zakłada krótszy bądź dłuższy wyjazd, aby podreperować budżet i zobaczyć naprawdę wielki świat. Ponoć apetyt rośnie w miarę jedzenia. A jeśli masz już trochę grosza oraz małą stabilizację, trzeba zastanowić się nad powodem do powrotu. Tak, powodów nie ma zbyt wiele, niewielu ludzi lubi robić samemu sobie pod górkę. Bardziej wkurzeni już wyjechali, pozostali się pakują. Było ich wielu, ale i tak większość pozostała na miejscu. Wygląda na to, że lubią się wkurzać. Oczekują wręcz wsparcia w swojej złości. Nic im nie wychodzi, a właściwie, to nie wypada już mówić, że coś się komuś udało. Taki standard obowiązuje i należy się z tym liczyć bardzo poważnie. Nawet nazwano zjawisko, zwie się ono hejtowanie i stale robi karierę. Najlepiej jest przypieprzyć komuś i być przy tym anonimowym. Mała rzecz, a cieszy. Wkurzeni to idealni wyborcy. Wystarczy wskazać im tylko sprawców swoje niedoli, a będą wierni i zwarci przy kolejnych wyborach. Nic tak nie łączy jak wspólne podejście do priorytetów. W wyborczych programach, poza wskazaniem winnych, można także znaleźć wytyczne o tym, jak i co myśleć. Nienawiść w ten sposób może się wylać poza granice naszego państwa. Niech inni także wiedzą co potrafimy i jacy jesteśmy, na co nas stać. Pójdźmy jeszcze raz na skróty, jeśli nic mi się nie udało, to pewnie winni są ci, którzy rządzą, zmieńmy rządzących, a na pewno będzie lepiej. Zawiera się w tym myślenie życzeniowe w pełnej postaci. Obecnie rządzący próbują coś udowadniać, podają jakieś dalekie wskaźniki, a krzywa na ich wykresach znacznie wzrasta, wszędzie jest lepiej. Może wszędzie to zawsze nie tam, gdzie ty mieszkasz i pracujesz? Kolejna dobra wiadomość – spada bezrobocie. Nie może być inaczej, skoro znaczna część osób w wieku produkcyjnym już wyjechała za granicę. Może częścią odpowiedzi na pytania gnębiące wkurzonych będzie pojęcie uczciwości wobec samego siebie. Taka uczciwość zakłada realną ocenę samego siebie oraz swych dokonań. Trudno być sędzią dla samego siebie, ale nie można również traktować swoich celów bezkrytycznie. Traktowanie własnej osoby jako zdeklarowanego nieudacznika jest na dłuższą metę męczące. Rozpatrywanie do znużenia niespełnionych marzeń, niezrealizowanych pomysłów i zaniechanych działań wchodzi do planu każdego dnia. Trudno jest nam wykrzesać z siebie nieco optymizmu, to u nas niepopularne. Determinację, z jaką się kreujemy w swoim mniemaniu najlepiej jak potrafimy, proponuję skierować na realizację tych pomysłów, które przyszły nam dzisiaj do głowy.
Zbigniew Wolski
czas na dorosłość i stateczność, czyli mowa o kredycie hipotecznym. Ale czy gotów jesteś na związek na trzydzieści lat? Czas na skrót, o którym była mowa wcześniej. Na początku plan zakłada krótszy bądź dłuższy wyjazd, aby podreperować budżet i zobaczyć naprawdę wielki świat. Ponoć apetyt rośnie w miarę jedzenia. A jeśli masz już trochę grosza oraz małą stabilizację, trzeba zastanowić się nad powodem do powrotu. Tak, powodów nie ma zbyt wiele, niewielu ludzi lubi robić samemu sobie pod górkę. Bardziej wkurzeni już wyjechali, pozostali się pakują. Było ich wielu, ale i tak większość pozostała na miejscu. Wygląda na to, że lubią się wkurzać. Oczekują wręcz wsparcia w swojej złości. Nic im nie wychodzi, a właściwie, to nie wypada już mówić, że coś się komuś udało. Taki standard obowiązuje i należy się z tym liczyć bardzo poważnie. Nawet nazwano zjawisko, zwie się ono hejtowanie i stale robi karierę. Najlepiej jest przypieprzyć komuś i być przy tym anonimowym. Mała rzecz, a cieszy. Wkurzeni to idealni wyborcy. Wystarczy wskazać im tylko sprawców swoje niedoli, a będą wierni i zwarci przy kolejnych wyborach. Nic tak nie łączy jak wspólne podejście do priorytetów. W wyborczych programach, poza wskazaniem winnych, można także znaleźć wytyczne o tym, jak i co myśleć. Nienawiść w ten sposób może się wylać poza granice naszego państwa. Niech inni także wiedzą co potrafimy i jacy jesteśmy, na co nas stać. Pójdźmy jeszcze raz na skróty, jeśli nic mi się nie udało, to pewnie winni są ci, którzy rządzą, zmieńmy rządzących, a na pewno będzie lepiej. Zawiera się w tym myślenie życzeniowe w pełnej postaci. Obecnie rządzący próbują coś udowadniać, podają jakieś dalekie wskaźniki, a krzywa na ich wykresach znacznie wzrasta, wszędzie jest lepiej. Może wszędzie to zawsze nie tam, gdzie ty mieszkasz i pracujesz? Kolejna dobra wiadomość – spada bezrobocie. Nie może być inaczej, skoro znaczna część osób w wieku produkcyjnym już wyjechała za granicę. Może częścią odpowiedzi na pytania gnębiące wkurzonych będzie pojęcie uczciwości wobec samego siebie. Taka uczciwość zakłada realną ocenę samego siebie oraz swych dokonań. Trudno być sędzią dla samego siebie, ale nie można również traktować swoich celów bezkrytycznie. Traktowanie własnej osoby jako zdeklarowanego nieudacznika jest na dłuższą metę męczące. Rozpatrywanie do znużenia niespełnionych marzeń, niezrealizowanych pomysłów i zaniechanych działań wchodzi do planu każdego dnia. Trudno jest nam wykrzesać z siebie nieco optymizmu, to u nas niepopularne. Determinację, z jaką się kreujemy w swoim mniemaniu najlepiej jak potrafimy, proponuję skierować na realizację tych pomysłów, które przyszły nam dzisiaj do głowy.
Zbigniew Wolski